Nie mogę uwierzyć, jak szybko upływa czas. Mija pierwszy misiąc naszej włoskiej przygody. Ostatnie tygodnie wypełnione były spotkaniami z rodziną i znajomymi, załatwianiem różnych urzędowych spraw i, oczywiście, zwiedzaniem okolic Genui. Pogoda dopisuje; jest cieplo i łagodnie; w słoneczne dni nie ubieramy nawet zimowych kurtek, co pewnie dziwi miejscowych, którzy pozapinani są pod samą szyję, okutani w puchowe okrycia. Dla nas- przybyszów z zimnej północy- 14 stopni to prawie tropiki. Tegoroczny listopad w Genui okazał sie słoneczniejszy niż niejedno edymburskie lato.
06 grudnia 2013
28 października 2013
one-way ticket
Portofino, 2009
Przeglądam stare zdjecia z Włoch, próbując poprawić sobie humor w to zimne, szare przedpołudnie. Za dwa tygodnie o tej porze będziemy lądować w Mediolanie i na samą myśl o tym raduje mi się serce. Jest tak, jakbyśmy lecieli na wakacje (tylko my i nasze podręczne bagaże), z tą różnicą, że nasz bilet jest w jedną stronę.
12 lipca 2013
***
Przeprowadzki. Z Polski do Londynu, z Londynu do włoskiej Genui. Z Genui znów do Londynu, a z Londynu do Edynburga. W drodze, w poszukiwaniu Domu, w poszukiwaniu ziemi, w której moglibyśmy wreszcie zapuścić korzenie, zostać na dłużej. A im bardziej na północ uciekamy, tym bardziej serce tęskni za południem. Po kilku miesiącach dogłębnych rozważań, walk między sercem a rozumem, serce ostatecznie wygrało. Wsłuchani w jego pdszepty, postanawiamy wracać do Włoch. To miejsce to zapis naszej kolejnej podróży i poszukiwania naszego miejsca na ziemi, naszego Domu. To miejsce to Italia moimi oczami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)